środa, 21 listopada 2012

21.11

Cześć. Jest już wieczór. Znowu szwędałam się z Karoliną i gadałyśmy o niczym. Mówiła, że to w sumie dobrze, że rodzice się rozwodzą, bo tak będzie lepiej. Nie dają sobie rady z tym wszystkim. Też tak myślę, ale mogliby nie kłamać. Nie wiem czy dobrze robię rozmawiając z Nim. To jest dla mnie ciężkie, zranił mnie, sprawił, że moje serce przestało bić. Powinnam go nienawidzić, z całego serca, które już nie bije, nie przepompowuje krwi do moich tkanek, nie dotlenia mózgu. Umarłam. Umarłam śmiercią miłosną. Zabił mnie, a ja Go kocham. Dalej jest moją opoką. Dalej chcę z nim być. Ciągle. Chyba nigdy nie przestanę. Nie mogę, od tak przestać. Tamta noc była najgorszą nocą w moim życiu przez nich wszystkich, a jednak najpiękniejszą, bo miałam wtedy ten pierwszy raz. Niby nie powinnam się z tego cieszyć, bo nie zrobił mi tego tylko On, jak bym chciała, ale i cała reszta. Pięciu, a może dziesięciu chłopaków, a wśród nich On. Mój jedyny, mój skarb, miłość. Oni to tylko za mała koszulka, którą trzeba wyrzucić i zapomnieć o niej, kadr filmu do wycięcia. To nic. Ważne, że był tam On. Widziałam i czułam tylko Jego.
MOJĄ MIŁOŚĆ !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz